Autor Wiadomość
pinkiboy
PostWysłany: Pią 22:46, 17 Kwi 2009    Temat postu:

To co mąż powiedział, że "nie da rozwodu" jest mało istotne. Jeśłi faktycznie zaistniały przesłanki, które uprawdapadabniają trwały i nidwracalny rozpad pozycia - Sąd nie ma innego wyjścia tylko orzec rozwód i rozwiązać małżeństwo.
Słowa męża to zwykłe zastraszanie Pani.
andrzej87009
PostWysłany: Nie 12:13, 08 Lut 2009    Temat postu:

TEZ MAM 35 LAT
andrzej87009
PostWysłany: Nie 12:12, 08 Lut 2009    Temat postu:

CZESC I POZDRAWJAM
JA TEZ MAM PROBLEM TYLE ZE TO ZONA CHCE ROZWODU I TO PORAZ DRUGI PIERWSZY RAZ MIESZKALISMY RAZEM POD JEDNYM DACHEM PRZEZ OKOLO 3 LATA NA POCZATKU DZIECI CIERPIALY AWANTURY WYBYWALA Z DOMU ZERWALA KONTAKT Z RODZINA I PO 3 LATACH ZGODA 3 DZIECK ZACZELO SIE UKLADAC ( MIALA KOGOS ROZMAWIALEM Z NIM ) ITERAZ NA NOWO TWIERZI ZE OD ROKU SIE PSULO ZE JESTEM SLEPY I NIC NIE WIDZIALEM A JA PRACA ZEBY POSPLACAC DLUG CO ZROBILISMY RAZEM PRZY PIERWSZYM ROSTANIU JESZCZE MIALO BYC CZWARTE DZIECKO PORONILA POTEM HOROBA JEJ PLAMA NA PLUCACH ALE W NORMIE STRES BO NIEMOGLA PODIAC PRACY PUL ROKU OCZKIWANIA BADANIA I BADANIA I WKONCU PODIELA PRACE NAWET PIERWSZA PENSJA SIE NIE POCIESZYLISMY RAZEM NIEDAWNO WYPROWADZILA SIE Z DOMU JA Z 3 DZIECI SAM PROPONOWALEM PUJSCIE DO PSYCHOLOGA LECZ STWIERDZILA ZE JEJ NIE POTRZEBNY ZE JA MAIS JAK POTRZEBUJE TEZ ZERWALA KONTAKT Z RODZINA ZE SWOJA MATKA NIE ROZMAWJA
SAM NIEWIEM CO MAM ROBIC
SKLADALEM PROPOZYCJE ZEBY MIESZKAC JESZCZE TROCHE RAZEM ALE WKONCU STWIERDZILA ZE JA WYZUCAM Z DOMU JEJ MATKA PROPONOWALA JEJ ZEBY UNIEJ ZAMIESZKALA TEZ NIC IA Z TESCIOWA UTRZYMUJE KONTAKT NIE ONA MALO DZWONI DO DZIECI
JA Z NIMI ROZMAWJAM DZIEWCZYNKI CHA ZEBY MAMA WRUCILA

CO DO CIEBIE
JESLI MA KTO CI POMUC A SA SAME AWANTURY TO SIE ROSTAN DZIECI SA DUZE ZROZUMIEJA TREBA Z NIMI ROZMAWJAC A PRZEDEWSZYSTKIM ZMENZEM JESLI TO JEST MOZLIWE WYTLUMACZYC MU W SPOKOJU Z MOZE ROSTANIE NA JAKIS CZAS TO DOBRAE ROZWJAZANIE TE DECYZJE SA TRUDNE
GLOWA DO GORY
TUTAJ_JULKA
PostWysłany: Wto 0:53, 03 Lut 2009    Temat postu: Poradzcie. Powiedzial, ze w zyciu mi nie da rozwodu.

Nie wiem co robic?

Mam 35 lat. Dwojke dzieci 12letnich. Od jakiegos czasu zaczelismy z mezem rozmawiac o rozwodzie, w sumie z mojej inicjatywy. On niemal caly czas pracuje w innym miescie, przyjezdza tylko na weekendy i swieta. Dzieci wychowalam i wychowuje nadal sama. On sporo zarabia. Jest nowy dom, dwa inne wlasnosciowe mieszkania, udzialy w sklepie i pare placow pod zabudowe. Ja tez pracuje ale nie zarabiam tyle zeby mi starczylo na samodzielna opieke nad dziecmi. Poczatkowo wydawalo sie, ze dojdziemy do jakiegos wspolnego porozumienia w sprawie rozwodu i zalatwimy to w miare "normalnie" i spokojnie, nie angazujac w to dzieci itd.

Ostatnio uslyszalam: nie dam ci rozwodu w zyciu, a dokladniej: dopoki dzieci sa nieletnie, i nie pozwole ci sie z dziecmi nigdzie wyprowadzic. A o tym co przypadnie ci z majatku tez ja zadecyduje i na pewno nie oddam ci polowy, bo to nie ty kupowalas. Do tego zaczal nastawiac dzieci przeciwko mnie. Na prostej zasadzie, przyjezdza na weekend, przywozi drogie prezenty i podpytuje czy mama krzyczala jak nie posprzatali pokoju albo nie odrobili lekcji. Albo czy zmuszal do chodzenia na dodatkowe lekcje jezyka.

Chcialam zlozyc pozew rozwodowy, to zaczal sie wydzierac ze jak zaczne z nim wojne to mnie tak zalatwi ze nie zobacze dzieci a mieszkac moge sobie wrocic do rodzicow.

Ja wiem, ze w sadzie on nie bedzie mial argumentow, bo to nie on zajmowal sie dziecmi latami i nie on na codzien sie nimi opiekuje.

Ale nie chce robic niczego kosztem dzieci. Czy musze sie pogodzic ze jestem traktowana jak pies na smyczy i dla dzieci wytrzymac jeszcze 6 lat? Wszedzie czytam, ze jak druga strona nie wyrazi zgody to sprawy w sadzie beda ciagnely sie latami...

Bardzo prosze o jakas pomoc, wyjasnienie, moze od osoby ktora przeszla taka sytuacje jakos... juz...

prosze o priv. email

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group